Czy pozornie niezawodne relacje między Ukrainą a Polską mogą być skażone wydarzeniami sprzed 80 lat? Tak uważa skrajna prawica.
„Pociągnąć Ukrainę do odpowiedzialności za promowanie banderyzmu i nazizmu!”
Ta pieśń nie byłaby zaskakująca, gdyby została wyemitowana z jednego z wielu wspieranych przez rosyjski rząd kanałów telewizyjnych, które codziennie dostarczają społeczeństwu tego kraju podżegającą retorykę i dezinformację na temat trwającej inwazji na Ukrainę.
Mniej osób spodziewałoby się, że stanie się to w Polsce, kraju, który natychmiast zadeklarował wsparcie dla Ukrainy po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę w lutym 2022 r. i który nadal przyjmuje ukraińskich uchodźców, zaopatruje kraj w broń i szkolenia wojskowe.
Członkowie niewielkiej, ale coraz bardziej wpływowej grupy skrajnie prawicowych ruchów w Polsce konsekwentnie próbowali podać w wątpliwość poparcie rządu dla Ukrainy. Ich wysiłki sięgnęły zenitu w ciągu ostatnich kilku dni, gdy Polska obchodziła 80. rocznicę rzezi wołyńskiej.
Podczas II wojny światowej ludność ukraińska stawiała opór posuwającym się na wschód nazistowskim Niemcom w ramach kilku odrębnych formacji.
Najbardziej znacząca część ludności walczyła z armią sowiecką przeciwko siłom faszystowskim, przy czym Ukraińcy stanowili największą liczbę wszystkich ofiar sowieckich.
Inną grupą działającą w czasie wojny była radykalna frakcja Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, znana jako OUN-B, która wymordowała i deportowała dziesiątki tysięcy etnicznych Polaków mieszkających na Wołyniu lub po polsku na Wołyniu .
W całej historii Polska kilkakrotnie rościła sobie prawa do regionu i była przedmiotem ciągłych sporów między dwoma krajami.
Według ukraińskich ultranacjonalistów masakry miały na celu zapobieżenie przyszłym roszczeniom Polski do tego obszaru. Zbrodnia wołyńska jest powszechnie uważana przez historyków za czystkę etniczną, podczas gdy Polska oficjalnie uznała ją za ludobójstwo w 2016 roku.
Kwestię rzezi wołyńskiej analitycy określili jako „podkładanie ładunku wybuchowego” w stosunkach polsko-ukraińskich.
Krytycy tych, którzy fałszywie przedstawiają tę kwestię, argumentowali, że gra ona bezpośrednio w ręce rosyjskiej propagandy, ponieważ Moskwa, jak powszechnie wiadomo, spędziła znaczną ilość czasu na prowokowaniu sporów między Ukrainą a jej sąsiadami, aby osłabić wsparcie, jakie otrzymuje podczas inwazji .
„Polska ponad wszystko”
Skrajnie prawicowe ugrupowania protestowały i maszerowały w kilku polskich miastach, w tym w Warszawie i Krakowie, pod pozorem uczczenia rocznicy masakr, które osiągnęły apogeum w lipcu i sierpniu 1943 r.
Polska zorganizowała kilka wydarzeń, które rozpoczęły się pod koniec zeszłego tygodnia, aby uczcić ofiary.
Żądają od władz ukraińskich ekshumacji ciał ofiar masakry, rzekomo w celu ich ponownego pochowania zgodnie z obrządkiem katolickim w Polsce.
Domagają się także odmowy przyjęcia przez Ukrainę miejsca w Unii Europejskiej i NATO do czasu, aż przestanie „promować banderyzm i nazizm” oraz oficjalnej kryminalizacji tych grup w Polsce, a także podpisania przez Ukrainę „weksla dłużnego” wobec kwotę 75 miliardów złotych polskich (16 miliardów euro).
Do tego czasu chcą też, aby polski rząd „zaprzestał wysyłania broni przez wschodnią granicę”.
Liderami tego ruchu są osoby takie jak Krzysztof Tołwiński, człowiek, który określa swoją ideologię jako „turbopatriotyzm”, a wcześniej był członkiem skrajnie prawicowego sojuszu politycznego Konfederacja.
Chociaż Konfederacja nigdy nie była główną partią w kraju, reprezentuje połączenie najbardziej konserwatywnych postaw politycznych w kraju – są one jawnie antyfeministyczne, antyimigracyjne i wyrażają poglądy natywistyczne, ksenofobiczne i antysemickie.
Chociaż nie są siłą, z którą należy się liczyć na poziomie krajowym, zasiadali w Sejmie i regularnie wystawiają kandydatów w wyborach prezydenckich, często służąc jako platforma poglądów bardziej skrajnie prawicowych od rządzącego Prawa i Sprawiedliwości lub PiS impreza.
Tołwiński, który też promuje platformę agrarną i wygłaszał przemówienia przed pasącymi się na polach krowami, twierdził, że „Ukraina to wróg gospodarczy, zwłaszcza jeśli chodzi o rolnictwo!”
Regularnie rozpowszechnia teorie spiskowe, ostatnio stwierdzając, że „Ukraina nie jest właścicielem swoich ziem” i że „krajem rządzą międzynarodowe fundusze”.
Tołwiński założył nową partię Front i planuje startować w tegorocznych wyborach.
Czy polskie władze uczestniczą w antyukrainizmie?
Trwający spór rozpoczął się, gdy polscy urzędnicy, w tym rzecznik MSZ Łukasz Jasina, powiedzieli, że Polska zażądała od Ukrainy formalnych przeprosin za masakry.
Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz zareagował, nazywając żądania „nie do przyjęcia i niefortunne”.
Stworzyło to okazję dla polskiego rządu, który często czepia się kwestii postrzeganej przez Polaków jako ofiary, do podwojenia siły.
W miniony piątek polski premier Mateusz Morawiecki udał się na Ukrainę i odwiedził miejsca masakr, w których Polacy zostali zgładzeni przez nacjonalistyczne siły ukraińskie, stawiając pamiątkowe krzyże i odwiedzając lokalne cmentarze, na których pochowano część ofiar.
„Nie spocznę, dopóki ostatnia ofiara tej straszliwej rzezi wołyńskiej nie zostanie odnaleziona i pochowana z szacunkiem” – zadeklarował Morawiecki.
Próbując zatuszować pęknięcia, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odbył w niedzielę niezapowiedzianą podróż do Łucka, również położonego w zachodniej części kraju, w pobliżu granicy z Polską.
Brał udział we wspólnej służbie ze swoim polskim odpowiednikiem, prezydentem Andrzejem Dudą, a po wydarzeniu opublikowali tweet o treści: „Wspólnie oddajemy hołd niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy!” oraz „Razem jesteśmy silniejsi”.
Source: www.euronews.com